Jako, iz minął rok chciałabym trochę wam pomarudzic co się u mnie zmieniło.
Nie wiem, moze kogos to zainteresuje.
Mianowicie zmieniłam trochę pogląd na zycie. Kieruję się zupełnie innym głosem. Według mnie jestem odrobinę inną osobą, dojrzalszą. Moją wadą jest zycie przeszłością. Zbyt wiele mam nieprzyjemnych doswiadczen, do których no niestety czasem jestem zmuszona wrócic. Oczywiście nie widzę nic złego w oglądaniu seriali sprzed 10 lat. Jednym z nich jest Gwiazda od zaraz, którą wam jak najbardziej polecam. Równiez uwielbiam muzykę z dziecięcych lat - byłam i jestem zagorzałą fanką Avril Lavigne.
Fakt faktem przez ten rok trochę się zmieniła moja dieta. Po powrocie z obozu, w sierpniu, nie cwiczylam juz. Po prostu brak motywacji, chęci. Pózniej zima, a wiadomo jak to zimą - mało się ruszamy, bo na dworze śnieg, brzydka pogoda. Swoje ciało ukrywamy zazwyczaj pod wielkimi swetrami i nikt nas nie musi oglądac.
Teraz nastała wiosna. Jakos się nie przejmowałam figurą, olałam to. Nie cwiczylam często, ale starałam się jesc zdrowo. Niestety nie jest to dla mnie odpowiednie. Po prostu nie potrafię jesc często i w małych ilosciach. Ja jak juz to duzo i rzadko albo jeden posiłek na dzień.
Ostatnio zauwazylam na wadze liczbę 57 - przeraziłam się. Nadal sądzę, ze to z wagą jest coś nie tak. Teraz pokazuje 56. Wydaje mi się, ze wazę 55. Chociaz moze po prostu nie chcę przyjąc do wiadomosci ile mam kg.
Od kilku dni jem jeden posiłek na dzień. Czasem mniej, a czasem bardziej kaloryczny. Niestety moim problemem są słodycze. Jestem chyba zbyt przyzwyczajona do nich. Moze jutro kupię sobie tabliczkę gorzkiej czekolady i będę jadła połowę jednej kostki codziennie. A pozniej co dwa dni itd. Nie wydaje mi się, zeby ktos rzucał uzaleznienie z dnia na dzień - tak jak z papierosami. Ktos kto pali 2 paczki dziennie nagle następnego dnia zapali wcale.
A nawiązując do tego - palę. Juz od kilku miesięcy. W sumie niedługo wyjdzie rok. Nie jestem nałogowcem, potrafię nie palic z tydzień nawet. Nie przekroczyłam nigdy 5 papierosów na dzień. Tak, mam 15 lat i palę. Nie potrzebuję tutaj zadnych umoralnien, znam konsekwencje swojego zachowania, ale uwazam, ze kazdy powinien zając się swoim zyciem. Mnie nie obchodzi to co ktos robi, to wyłącznie sprawa drugiego człowieka.
I na koniec... Dlaczego wróciłam?
Prawdą jest to, ze rok temu chcialam miec piękną figurę na wakacje.
Tym razem nie tylko ten powód. Chce byc zauwazona. Chce miec anoreksje, bo niestety póki co zadna choroba mnie nie dopadła. Mam trudną sytuacje w domu i potrzebuje tego. Chce zeby ktos się o mnie martwił.
Muszę nauczyc się wytrwałosci i SAMOKONTROLI.
Buziaki moje motylki,
Wasza Miss [jeszcze nie] Perfection
Miss Perfection♡
piątek, 15 maja 2015
czwartek, 14 maja 2015
czwartek, 12 czerwca 2014
#8 ZAWALIŁAM
Porażka - znowu równo 55 kg. Za dużo sobie pofolgowałam i nie poćwiczyłam w poniedziałek ani wczoraj. We wtorek tylko 8 min abs. Jest to bardziej niż porażka. Potrzebuję mocniejszego kopa w dupę, ponieważ zostały mi niecałe 2 miesiące. Muszę wziąć się w garść. BŁAGAM - POMOCY... potrzebuję ostrej krytyki..
Była to chwila zapomnienia, słabości, braku samokontroli.. muszę wrócić do normy. Ale najgorsze jest to, że wychodzę z domu i wracam czasami koło 21 dopiero więc jakim cudem ja mam jeść coś zdrowego lub cokolwiek jeść? Dzisiaj - zjadłam lody - 2 bajki, 1 big milk i deser lodowy z bitą śmietaną, startą białą czekoladą i truskawkowym sosem, bułkę z szynką, duużo chrupiących kąsków, kilka ciasteczek i żelków. Ostatnio też zjadłam trochę chipsów. Zaczyna się znowu podjadanie - coś strasznego. O nie.. Idę zaraz ćwiczyć i od jutra liczę kalorie. Poza tym - DUŻO DUŻO WODY.
Była to chwila zapomnienia, słabości, braku samokontroli.. muszę wrócić do normy. Ale najgorsze jest to, że wychodzę z domu i wracam czasami koło 21 dopiero więc jakim cudem ja mam jeść coś zdrowego lub cokolwiek jeść? Dzisiaj - zjadłam lody - 2 bajki, 1 big milk i deser lodowy z bitą śmietaną, startą białą czekoladą i truskawkowym sosem, bułkę z szynką, duużo chrupiących kąsków, kilka ciasteczek i żelków. Ostatnio też zjadłam trochę chipsów. Zaczyna się znowu podjadanie - coś strasznego. O nie.. Idę zaraz ćwiczyć i od jutra liczę kalorie. Poza tym - DUŻO DUŻO WODY.
sobota, 7 czerwca 2014
#7
Dzisiaj wstałam, umyłam głowę, wyszykowałam się i o 13 wyszłam. Przedtem zjadłam 2 kawałki arbuza. Byłam w mcdonaldzie - wypiłam nowość - iced fruit smoothies - całkiem dobre. Później byłam na mieście, a potem w galerii i przed 19 byłam w domu i zjadłam paczkę ciasteczek belvita. Później tak przed 20 wyszłam i po 21 wróciłam. Więc ogólnie prawie cały dzień na nogach.
śniadanie - 2 kawałki arbuza - około 60 kcal
obiad - smoothie - 190 kcal
kolacja - 220 kcal
razem - 470 kcal
Zmusiłam się trochę do tych ciastek, bo później byłabym bardziej głodna niż teraz. Mam straszną ochotę na mcdonalda, pizze czy kebaba. Mniam.. Ale nie. Muszę się powstrzymać. Dzisiaj strasznie dużo chodziłam więc może i na wadze się coś zmieniło. Nie powinnam już dzisiaj nic zjeść i tak zrobię. Postanowiłam również, że jutro nie zjem śniadania, ani kolacji tylko kawałek tortu, żeby nie było nikomu przykro. Cieniutki plasterek. Może się później skuszę na ciasteczka, ale tego jeszcze nie wiem. Nie mogę już nic dzisiaj zjeść, ponieważ jest już za późno - 21:40. Również jutro mam plany, żeby znowu chodzić, więc muszę mieć siły. Wczoraj strasznie mi się nie chciało ćwiczyć, ale jak juz zaczęłam to jednak skończyłam - widocznie się już przyzwyczajam. Pewnie w poniedziałek zrobię sobie jeden dzień przerwy, ponieważ po wycieczce będę padnięta. Muszę dzisiaj wytrzymać i nic nie jeść. Trzymajcie kciuki :*
[edit]
53.2 KG ! Przed chwilą się zważyłam i normalnie aż nie wierzę ! jestem coraz bliżej ! Tak niewiele do 52 kg.. I ukochana paczka sunbitesów <3 Ale i ta !k będę je musiała jeść cały dzień, bo nie mogę mieć, aż tak strasznie wysokiego bilansu - jedynie jakiś jogurt zjem może. Możecie być dumne
śniadanie - 2 kawałki arbuza - około 60 kcal
obiad - smoothie - 190 kcal
kolacja - 220 kcal
razem - 470 kcal
Zmusiłam się trochę do tych ciastek, bo później byłabym bardziej głodna niż teraz. Mam straszną ochotę na mcdonalda, pizze czy kebaba. Mniam.. Ale nie. Muszę się powstrzymać. Dzisiaj strasznie dużo chodziłam więc może i na wadze się coś zmieniło. Nie powinnam już dzisiaj nic zjeść i tak zrobię. Postanowiłam również, że jutro nie zjem śniadania, ani kolacji tylko kawałek tortu, żeby nie było nikomu przykro. Cieniutki plasterek. Może się później skuszę na ciasteczka, ale tego jeszcze nie wiem. Nie mogę już nic dzisiaj zjeść, ponieważ jest już za późno - 21:40. Również jutro mam plany, żeby znowu chodzić, więc muszę mieć siły. Wczoraj strasznie mi się nie chciało ćwiczyć, ale jak juz zaczęłam to jednak skończyłam - widocznie się już przyzwyczajam. Pewnie w poniedziałek zrobię sobie jeden dzień przerwy, ponieważ po wycieczce będę padnięta. Muszę dzisiaj wytrzymać i nic nie jeść. Trzymajcie kciuki :*
[edit]
53.2 KG ! Przed chwilą się zważyłam i normalnie aż nie wierzę ! jestem coraz bliżej ! Tak niewiele do 52 kg.. I ukochana paczka sunbitesów <3 Ale i ta !k będę je musiała jeść cały dzień, bo nie mogę mieć, aż tak strasznie wysokiego bilansu - jedynie jakiś jogurt zjem może. Możecie być dumne
piątek, 6 czerwca 2014
#6
Ogólnie totalnie nie jestem dumna z dzisiejszego dnia, ponieważ obiecałam sobie, że nic nie zjem w McDonaldzie ale wyszło inaczej... Skusiłam się na 2 for u...
śniadanie - dwie paczki ciastek belvita - ok. 440 kcal
obiad - cheeseburger + frytki - 305 kcal + 240 kcal
kolacja - 0 kcal
razem - 985 kcal
przesadziłam, ale chodziłam jakieś 3-4 godziny po sklepach i jeszcze będę dzisiaj ćwiczyła. Mam nadzieję, że to spalę. Całe szczęście waga mi nie podskoczyła i jest tak jak było. Mam większe wątpliwości. Dość wkurzające jest to całe gadanie, że jestem chuda itd. chociaż nie jestem. Przez to tracę motywację - np. dzisiaj - taki jeden chłopak powiedział, że wcale nie jestem chuda tylko wręcz fajna - przez to mówię sobie " a co mi tam " i zjadłam tego cheeseburgera i te frytki.. Nie wiem już co mam robić. Tak niewiele przede mną.. Dzisiaj wyszłam z domu przed 8, a wróciłam koło 21 więc nie miałam czasu na wypicie np. herbaty. Ostatnio bardzo dużo piję czerwonej i zielonej.
Muszę się wam pochwalić - wczoraj miałam gigantyczną, wręcz straszną ochotę na sunbites'y. Nie wiem zupełnie jakim cudem, ale ich nie zjadłam. Wczoraj samokontrola była śliczna, a dzisiaj tragiczna.
W poniedziałek mam wycieczkę jednodniową do Poznania. Znacie jakieś sposoby na unikanie mcdonalda? Jakie jedzenie radzicie zabrać na wycieczkę?
śniadanie - dwie paczki ciastek belvita - ok. 440 kcal
obiad - cheeseburger + frytki - 305 kcal + 240 kcal
kolacja - 0 kcal
razem - 985 kcal
przesadziłam, ale chodziłam jakieś 3-4 godziny po sklepach i jeszcze będę dzisiaj ćwiczyła. Mam nadzieję, że to spalę. Całe szczęście waga mi nie podskoczyła i jest tak jak było. Mam większe wątpliwości. Dość wkurzające jest to całe gadanie, że jestem chuda itd. chociaż nie jestem. Przez to tracę motywację - np. dzisiaj - taki jeden chłopak powiedział, że wcale nie jestem chuda tylko wręcz fajna - przez to mówię sobie " a co mi tam " i zjadłam tego cheeseburgera i te frytki.. Nie wiem już co mam robić. Tak niewiele przede mną.. Dzisiaj wyszłam z domu przed 8, a wróciłam koło 21 więc nie miałam czasu na wypicie np. herbaty. Ostatnio bardzo dużo piję czerwonej i zielonej.
Muszę się wam pochwalić - wczoraj miałam gigantyczną, wręcz straszną ochotę na sunbites'y. Nie wiem zupełnie jakim cudem, ale ich nie zjadłam. Wczoraj samokontrola była śliczna, a dzisiaj tragiczna.
W poniedziałek mam wycieczkę jednodniową do Poznania. Znacie jakieś sposoby na unikanie mcdonalda? Jakie jedzenie radzicie zabrać na wycieczkę?
czwartek, 5 czerwca 2014
#5
Rano zrobiłam sobie do szkoły koktajl truskawkowy. Możecie nie być ze mnie dumne, ale zjadłam kawałeczek 3bita od koleżanki. Waga taka sama, ale mam nadzieję, że jednak jeszcze schudnę.
śniadanie - koktajl truskawkowy - jogurt naturalny(63 kcal), cztery truskawki (ok. 10 kcal), łyżeczka cukru (20 kcal) + kawałek 3 bita ( ok. 50 kcal )
obiad - owsianka z malinami fitella ( 182 kcal )
kolacja - warzywa na patelnię (ok. 256 kcal)
razem - ok. 581 kcal
hmm.. mniej niż wczoraj, a to dobrze. Strasznie uważam z tymi kaloriami.
Jeżeli chodzi o ćwiczenia to ćwiczę regularnie i to co już wspominałam.
Jestem szczęściarą, że nie kręci mi się w głowie ani nic z tych rzeczy - czuję się zupełnie normalnie i mam takie same siły jak przedtem - i tak zjadałam mało, ale za to baaardzo kalorycznie.
Nadal mam myśli, że jest ok, ale po prostu jak ubiorę jakieś np. fajne szorty to już nie jest ok. Nie podobam się sobie i nadal chce schudnąć 4 kg.
Kupiłam dzisiaj soczewki - mam dość tych okropnych okularów, które i tak zakładam tylko na wybrane lekcje.
Wezmę teraz kąpiel w płatkach piwonii i zrobię coś dla siebie. Mam zamiar oczyścić się ze złych myśli i odpocząć. Muszę być totalną optymistką. Później obejrzę jakiś film, a potem odrobię zaległości z polskiego i pouczę się na kartkówkę z matmy. Już jutro piątek ! Strasznie te dni szybko mijają. Jeszcze chyba zjem pół grejpfruta ( ok. 50 kcal ), a następnie spalę wszystko ćwicząc. Trzymajcie kciuki ! :*
śniadanie - koktajl truskawkowy - jogurt naturalny(63 kcal), cztery truskawki (ok. 10 kcal), łyżeczka cukru (20 kcal) + kawałek 3 bita ( ok. 50 kcal )
obiad - owsianka z malinami fitella ( 182 kcal )
kolacja - warzywa na patelnię (ok. 256 kcal)
razem - ok. 581 kcal
hmm.. mniej niż wczoraj, a to dobrze. Strasznie uważam z tymi kaloriami.
Jeżeli chodzi o ćwiczenia to ćwiczę regularnie i to co już wspominałam.
Jestem szczęściarą, że nie kręci mi się w głowie ani nic z tych rzeczy - czuję się zupełnie normalnie i mam takie same siły jak przedtem - i tak zjadałam mało, ale za to baaardzo kalorycznie.
Nadal mam myśli, że jest ok, ale po prostu jak ubiorę jakieś np. fajne szorty to już nie jest ok. Nie podobam się sobie i nadal chce schudnąć 4 kg.
Kupiłam dzisiaj soczewki - mam dość tych okropnych okularów, które i tak zakładam tylko na wybrane lekcje.
Wezmę teraz kąpiel w płatkach piwonii i zrobię coś dla siebie. Mam zamiar oczyścić się ze złych myśli i odpocząć. Muszę być totalną optymistką. Później obejrzę jakiś film, a potem odrobię zaległości z polskiego i pouczę się na kartkówkę z matmy. Już jutro piątek ! Strasznie te dni szybko mijają. Jeszcze chyba zjem pół grejpfruta ( ok. 50 kcal ), a następnie spalę wszystko ćwicząc. Trzymajcie kciuki ! :*
środa, 4 czerwca 2014
#4
Jestem tak podekscytowana, że aż muszę napisać.. Zjadłam później tylko odrobinkę słonecznika, a następnie poćwiczyłam to co zwykle. Weszłam przed chwilą na wagę i co widzę? 53,8 kg ! Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie mogłam schudnąć 2 kg? Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jest to znakomita wiadomość, ponieważ przede mną jeszcze tylko 4 kg. Teraz pewnie będzie ciężej schudnąć, bo liczę się z tym, że na początku szybciej spadają kilogramy, a później jest gorzej. Mam nadzieję, że dam radę i wytrzymam, żeby zobaczyć magiczną "4" z przodu. Muszę też przyswoić się z myślą, że nie będę mogła wrócić do dawnego żywienia się tylko czasami jeść to co lubię. Akurat utrzymywanie wagi spokojnie mi wychodzi, ponieważ potrafiłam mieć tą samą wagę nawet z 3-4 miesiące ( później przytyłam 2 kg ). Wiem, że dla niektórych to co piszę jest śmieszne, albo uważacie że przesadzam, ale ja zawsze chciałam być szczupła a patrząc na siebie po prostu tego nie widzę. Uszczęśliwię siebie schudnięciem, a to chyba dobrze, bo wydaje mi się, że każdy chciałby być szczęśliwym. Moja waga mnie ogranicza w wielu sprawach - przede wszystkim wstydzę się swojego ciała. Niektórzy mówią - inni mają gorzej, ale ja zazwyczaj odpowiadam - a inni lepiej. Mam swoje określone cele i MARZENIA, które zamierzam spełnić.
Najbardziej denerwuje mnie to, że łatwo mogę zrezygnować albo tak patrzę i patrzę i myślę sobie " nie jest źle " i w tym momencie zazwyczaj się poddaję. Ale jak patrzę na kogoś innego i na siebie to mam ochotę się popłakać. Moim największym problemem są nogi. Gigantyczne uda i brzydkie łydki. Muszę zacząć ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud. Któraś z was takie ćwiczyła/poleca jakieś? Brzuch muszę dalej ćwiczyć, systematycznie, ponieważ na wakacje wyjeżdżam do Bułgarii i chcę sobie zrobić kolczyk w pępku. Nic nie wygląda lepiej od płaskiego brzucha, ciemnej opalenizny i pięknego kolczyka.
Czuję się nie do końca szczęśliwa.
Najbardziej denerwuje mnie to, że łatwo mogę zrezygnować albo tak patrzę i patrzę i myślę sobie " nie jest źle " i w tym momencie zazwyczaj się poddaję. Ale jak patrzę na kogoś innego i na siebie to mam ochotę się popłakać. Moim największym problemem są nogi. Gigantyczne uda i brzydkie łydki. Muszę zacząć ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud. Któraś z was takie ćwiczyła/poleca jakieś? Brzuch muszę dalej ćwiczyć, systematycznie, ponieważ na wakacje wyjeżdżam do Bułgarii i chcę sobie zrobić kolczyk w pępku. Nic nie wygląda lepiej od płaskiego brzucha, ciemnej opalenizny i pięknego kolczyka.
Czuję się nie do końca szczęśliwa.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)